Co Bóg da, przyjmij z pokorą i wdzięcznością
Mówi się, że Bóg daje nam tyle, ile jesteśmy wstanie udźwignąć. Czasami zastanawiam się, jak to zinterpretować i czy godzić się z tym, że jedni mają lekkie życie, drudzy zaś wieczne kłody pod nogami? Czy mam w głowie powtarzać, jak mantrę: Tak musi być, jesteś silna, waleczna i odporna psychicznie, dlatego więcej spada na Twoją głowę?
Tak musi być…Czy mam wiecznie z pokorą wysłuchiwać od innych: ,,Nic mi nie mów, ja mam gorzej”, albo: ,,Pomyśl o Kowalskim, on to dopiero ma tragedię.” I tak przez całe życie, zmuszeni jesteśmy akceptować stan, w którym się znajdujemy. Nie wolno nam krzyczeć na całe osiedle, rzucać meblami ze złości, walić pięścią w ścianę i wyć z bólu, bo przecież inni maja gorzej. Tylko, jak zaklasyfikować swój problem do jednego z dwóch worków o nazwie ,,GORZEJ” lub ,,LEPIEJ”, gdy wzrok patrzy tylko w stronę pierwszego worka?Znacie to uczucie? Ta bezradność, beznadzieja i taki punkt ZERO, w którym wszystko zaczyna się od nowa, a przeszłość przestaje mieć znaczenie…
¡BIENVENIDO A POLONIA!
Tak zaczął się mój ostatni wpis na Facebooku. Wpis pełen rozgoryczenia, pretensji (już sama nie wiem do kogo) i żalu. Świat jest tak dziwnie skonstruowany, że czasami po prostu nie ogarniam. Mój umysł krzyczy: ZA DUŻO TEGO! Za dużo informacji. Za dużo obowiązków, stresów, pogoni (za niczym), kłótni, walki o przetrwanie w dzisiejszym szaleńczym świecie pełnym złowrogich wilków. Czy ja jestem jednym z nich? Czy zaliczam się do tych dobrych, czy do tych ze wścieklizną? Wiecie skąd te dziwne myśli? Nie są przypadkowe…
Karma wraca – każdy to słyszy. Zrobisz coś nie tak, powiedzą: ,,Karma do Ciebie wróci”. Skrzywdzą Ciebie, powiesz: ,,Wierze, że karma Cię dopadnie”. Podążając tymi słowami, należałoby stwierdzić, że każdego, kogo spotkało nieszczęście, dopadła po prostu karma. Był zły, zrobił coś złego, skrzywdził kogoś, nie pomógł i nagle BACH! Zachorujesz, stracisz pracę, rozwiedziesz się, pies wpadnie pod samochód, dziecko da ci popalić… Czyż nie tak? Jak to w końcu jest z tą cholerną karmą? Czy Ci dobrzy odbierają ją dopiero w niebie, a na ziemi cierp ciało? A może większość z nas jest po prostu złymi ludźmi, dlatego przytrafiają nam się nieszczęścia? 😛 Tyle pytań bez odpowiedzi.
I zaraz usłyszę słowa: Sylwia, najważniejsze to znaleźć wewnętrzny spokój, harmonię i równowagę. Pieprzony ZEN wzywa mnie do porządku, a tym czasem cała ja jestem wielkim chaosem. Nawet ten wpis jest jakiś taki niepoukładany.
Czy to się już leczy?
Dawno mnie tu nie było. Niedługo minie rok od ostatniego wpisu, albo juz minął, kto to wie. Już nie ma zwariowanej laski bujającej w obłokach, która myślała, że ciężką pracą można zdziałać cuda. Jestem ja i rzeczywistość, która otworzyła mi oczy na świat i zabiła dziecięce myślenie, które zawsze gdzieś tkwiło w mojej głowie.